W 2006 roku jechaliśmy z rowerami w Bieszczady. Jednym z odcinków pociągowej przewózki rowerów była trasa z Sanoka do Ustrzyk Dolnych. Tak więc wsiedliśmy do pociągu, którego żywot prawdopodobnie już się skończył. Ale do rzeczy: pociąg osobowy, rowery ulokowaliśmy w wagonie, pociąg ruszył , do wagonu weszło kilkoro młodzianów i zaczęli rozkręcać wagon - normalnie wszystko co się dało (nie tam, żeby to był wandalizm - kulturalnie za pomocą śrubokrętów). Na następnej stacji do naszego wagonu wsiadł starszy pan z teczką - myślę sobie zaraz pewnie zruga rozkręcaczy - ale gdzie tam, otworzył teczkę i też wyciąga śrubokręt. Ów starszy pan zwrócił się do nas z tekstem, że ma nadzieję, że nam nie przeszkadzają i żebyśmy nie zwracali na nich uwagi. Mało tego, przyszedł do nas konduktor i zaczął nas zagadywać, cobyśmy się za bardzo nie przyglądali procederowi rozkręcania pociągu :).
Jakiś czas po powrocie z Bieszczad (by the way, na rowerach dotarliśmy aż do Bochni) dowiedziałam się, że takie rozkręcanie pociągu służy procederowi przemytu papierosów (tzn. rozkręcają pociąg w Polsce, po stronie ukraińskiej upychają gdzie się da paczki paierosów, po czym skręcają ponownie - i tak w kółko).